Ścieżka przyrodnicza – W poszukiwaniu wiosennego przebudzenia
Wiosna – jej nastanie i koniec wyznaczają dwa zjawiska przyrodnicze. Pierwszym jest zrównanie dnia z nocą, co ma miejsce 21 marca, natomiast drugie – to najkrótsza noc w roku z 21 na 22 czerwca. Ostatnim dniem wiosny jest 24 czerwiec.
W poszukiwaniu jej oznak warto wybrać się na spacer lub przejażdżkę rowerową.
Zapraszam na wędrówkę szlakiem wiosennego przebudzenia, podczas której odwiedzimy malownicze i ciekawe przyrodniczo tereny dwóch gmin : Gminy Halinów oraz Gminy Wiązowna.
Ścieżka ma długość ok. 6,5 km a jej przejście powolnym spacerem zajmuje ok. 2,5 godziny.
Trasa rozpoczyna się we wsi Stary Konik, skąd fragmentem Szlaku Na Przedpolach Warszawy prowadzi do Wsi Duchnów i kończy się w drugim końcu Starego Konika.
Podczas spaceru odwiedzamy kilka zbiorowisk roślinnych, głównie łąk (często podmokłych), pól uprawnych, wrzosowiskowych i leśnych oraz staw i rzekę.
Na wędrówkę najlepiej wyruszyć o poranku lub późnym popołudniem, gdyż są to pory wzmożonej aktywności większości zwierząt. Jeśli lubimy uwieczniać przyrodę na zdjęciach dobrze wiedzieć, że z punktu widzenia fotografa przyrody dzień ma trzy pory: poranek, czas około południowy i wieczór. Pora dnia ma bowiem niezwykły wpływ na to jak będą wyglądały nasze zdjęcia, ponieważ różnych porach światło ma inną temperaturę barwową i tak od ciepłej, porannej, czerwono-pomarańczowej barwy przechodzi ono do chłodnego, biało-niebieskiego blasku utrzymującego sie w godzinach 10.00 – 14.00 w zależności od ilości chmur, by po południu znów powrócić do ciepłego, przyjemnie odbieranego światła.
Prócz aparatu fotograficznego warto mieć ze sobą lornetkę, by móc lepiej przyjrzeć się płochliwym gatunkom.
Przystanek 1 :
Rudziki na skraju lasu
Fot. Wioletta Natkańska
Pierwsze kroki naszego spaceru wiodą przez istniejący już szlak turystyczny MZ-5079n „Na przedpolach stolicy”. Znakowany jest kolorem niebieskim i prowadzi z Okuniewa, przez Długą Kościelną, Halinów, Stary Konik, Golicę, Wiązownę, Biały Ług, Zbójną Górę do przystanku PKP w Radości.
W Starym Koniku biegnie żwirową drogą tuż przy skraju niewielkiego lasu. Wczesną wiosną, bo już pod koniec marca można spotkać tutaj rudziki. Rudzik jest niewielkim ptakiem, którego wbrew pozorom bardzo łatwo zauważyć. Co prawda jest szary ale w oczy od razu rzuca się jego ruda pierś. Rudziki zaraz po powrocie z zimowisk zaczynają intensywnie śpiewać. Często kończą swoje wokalne popisy gdy robi się już prawie ciemno. Wiosną można zauważyć, że samce są wyjątkowo agresywne. Całymi dniami ganiają się, śpiewają i ustalają granicę swoich rewirów. Sytuację łagodzą dopiero ptasie kobiety, które pojawiając się skupiają na sobie uwagę samców.
Przystanek 2:
Dom dla szpaka
Fot. Wioletta Natkańska
Po przejściu ok. 400 m docieramy do skrzyżowania, gdzie skręcamy w prawo w ścieżkę prowadzącą początkowo przez fragment lasu, potem wśród pól, aż do torfowiska potocznie zwanego „bagnem”.
Już na początku drogi zobaczyć można budki lęgowe, które zasiedlają szpaki.
Z zimowisk przylatują wcześnie, bo już na początku marca. Szpak to ptak pospolity, dobrze znany zapewne większości. Krępej budowy i na pozór czarno ubarwiony. Ale tylko na pozór, bo gdy się mu chwilkę przyjrzeć, zwłaszcza w promieniach wiosennego słońca widać, że w szacie godowej mieni się w słońcu kolorami zieleni i fioletu. To jeden z moich ulubionych ptasich zwiastunów wiosny. Zwłaszcza gdy otworzy dziób – jego śpiew jest bardzo różnorodny, ponieważ potrafi naśladować głosy innych gatunków ptaków oraz zasłyszane dźwięki. Samce również bywają wiosną agresywne, zwłaszcza przy zajmowaniu budek lęgowych. Bywa, że kilka osobników walczy o tą samą budkę, dziobią się i przepychają. Czasem ustawiają się rzędem na gałęzi i po kolei celują do jednej budki. Aż w końcu któremuś się uda lub inne stwierdzą, że szkoda zachodu i lepiej poszukać budki w innej -mniej modnej lokalizacji.
Szpaki składają zazwyczaj 5 jaj a ich wysiadywanie trwa 2 tygodnie. Młode przebywają w budkach ok. 21 dni. Można wtedy obserwować jak są karmione. Mały szpak musi dziennie zjeść tyle owadów ile sam waży, oznacza to, że szpaczy rodzice od świtu do zmierzchu co kilka minut dostarczać muszą do dziobów swych pociech jakiś smakołyk. Ciężka to praca, a towarzyszą jej słyszalne z daleka wrzaski młodych, które zanim wyjdą z gniazda sprawiają wrażenie jakby składały się z samych dziobów. Ptasia młodzież po opuszczeniu gniazda z reguły w dalszym ciągu wymaga jeszcze opieki: dokarmiania i obrony przed drapieżnikami.
Fot. Wioletta Natkańska
Przystanek 3
Żurawie
Przemierzając następne kilkaset metrów drogą pomiędzy polami i łąkami dochodzimy do „bagna”. Wczesną wiosną warto iść powoli i dobrze się rozglądać, bo w przeciwnym wypadku możemy być pewni, ze szybciej wypatrzą nas żurawie. Raczej nie da się przegapić tego momentu, gdyż zaniepokojone ptaki podnoszą głośny klangor, który niesie się echem po okolicy. Para żurawi gniazduje tutaj od wielu lat. Bywa, że pojawiają się na legowisku już na początku marca i niedługo po tym przystępują do lęgów. Warto zwrócić uwagę na to, że zdarzają się wtedy jeszcze zimowe dni. Wysiadujący jaja ptak musi chronić je przed mrozem. Niepokojenie więc żuawi o tej porze roku może być dla nich tragiczne w skutkach, gdyż podczas nieobecności dorosłego w gnieździe jaja mogą ulec wychłodzeniu.
Żurawie zawsze fascynowały ludzi. Są inspiracją dla legend, mitów i malarstwa. Zafascynowany nimi był także Józef Chełmoński, który uwieczniał te piękne ptaki na nastrojowych obrazach. Żurawie kojarzą się z wiernością małżeńską i odradzaniem się przyrody po zimie.
Fot. Wioletta Natkańska
Oprócz żurawi spotkać można również w tym miejscu żaby moczarowe, które ze snu zimowego budzą się już w marcu by wabić partnerki donośnym głosem.
Wiosną oraz latem często wychodzą na tą polanę sarny, które żerują o każdej porze dnia. Główne fazy żerowania przypadają jednak na wczesne godziny ranne, południe oraz godziny wieczorne i nocne.
Fot. Wioletta Natkańska
Fot. Wioletta Natkańska
Przystanek 4
Podniebny śpiewak
Udając się w dalszą drogę idziemy wśród łąk i pół, których niekwestionowanym wiosennym królem jest skowronek polny.
Skowronki przylatują już nawet pod koniec lutego i dla wielu są symbolem nadchodzącej wiosny.
Nie sposób pomylić go z innym ptakiem, choć trudno mu się porządnie przyjrzeć. Ptaszek ten bowiem rzadko siada na ziemi. Jest natomiast mistrzem w śpiewaniu. Ale tylko samiec. Zwykle już pierwszy pogodny dzień przedwiośnia wita wzbijając się w powietrze na wysokość 100-200 metrów i intensywnie, bezustannie śpiewając. Jego śpiew jest perlisty, złożony z szybkich, wysokich, świergocących treli.
W tych okolicach jest wiele miejsc, gdzie można jeszcze słuchać śpiewu skowronków do woli. Niestety wszędzie w Europie jest to jeszcze możliwe. Doceniajmy więc naszą przyrodę i słuchajmy ptasich koncertów póki mamy taką możliwość.
Przystanek 5:
Dudek
Między polami i łąkami wracamy na szlak „Na przedpolach stolicy”, by po kilkuset metrach skręcić w lewo w drogę ciągnącą się wśród kolejnych łąk, pól i wierzb. A w tych wierzbach zamieszkuje ptak niezwykły. Zarówno w swym wyglądzie jak i zachowaniu. Mowa o dudku.
Dudek jest nielicznym lub bardzo nielicznym ptakiem lęgowym. Pojawia się na lęgowiskach w kwietniu. Zachwyca pomarańczowym ubarwieniem z czarno-biało pręgowanym grzbietem i skrzydłami oraz czarnym ogonem z białą przepaską. Na głowie ma długi ruchliwy czub z czarno zakończonych piór, który stroszy w chwilach zaniepokojenia. Czub płasko położony świadczy o tym, że ptak jest spokojny. Zaraz po przylocie ptak siada na eksponowanym stanowisku i nawołuje swym charakterystycznym głosem przypominającym pohukiwanie.
Z pisklętami dudka nie ma żartów. Intruzów spod swej dziupli przeganiają bowiem strzelając cuchnąca wydzieliną. Jeśli więc nie chcecie reszty spaceru przebyć otaczając się wątpliwej urody zapachem, radzę nie niepokoić czubatych skunksów.
Mnie udało się spotkać oko w oko z dudkiem zaledwie trzy razy, lecz chyba trafiłam na wstydliwe egzemplarze, bo żaden nie pozwolił sobie zrobić zdjęcia.
Przystanek 6
Wiosna w pigułce
Przedzierając się przez pola docieramy do asfaltowej drogi a nią do ul. Wspólnej. Po jej drugiej stronie znajdują się dwa stawy. A tam prawdziwa eksplozja wiosny. Ptaki, żaby, kwiaty, ale po kolei. Główna atrakcją, oprócz stawu jest niewątpliwie bocianie gniazdo, które co roku zajmuję ptasia para. Czy zawsze ta sama? Nie wiem. Ale zawsze dochowują się gromadki piskląt.
Fot. Wioletta Natkańska
Fot. Wioletta Natkańska
Bociana nikomu przedstawiać nie trzeba, ale samo pisanie o tym ptaku jest już przyjemnością. Kilka słów więc o nim w przy okazji kolejnego przystanku.
Po stawie pływają kaczki krzyżówki z pisklakami oraz łyski.
Fot. Wioletta Natkańska
Te drugie nazywane są kurkami wodnymi. Wczesną wiosną pary zaczynają bronić swych rewirów przed intruzami i budują z roślin pływające platformy, zwykle dobrze ukryte w gąszczu przybrzeżnych roślin wodnych, głównie pałki, trzcin lub tataraku.[1]
Fot. Wioletta Natkańska
Wśród traw i suwaków można usłyszeć w maju godowe nawoływanie mnóstwa żab wodnych. Co ciekawe żaba wodna jest naturalną hybrydą, powstałą z krzyżowania pozostałych gatunków żab wodnych (czyli żaby śmieszki z żaba jeziorową). Proces ten zachodzi od kilku milionów lat, a na wielu terenach żaba ta jest znacznie liczniejsza niż formy wyjściowe.[2]
Fot. Wioletta Natkańska
Fot. Wioletta Natkańska
Przystanek 6
Rzeka Mienia i bocianie lotnisko
Mijając stawy dochodzimy po kilkuset metrach nad rzeczkę Mienię. Od jej nazwy powstała prawdopodobnie nazwa dawnej osady nad Srebrną – Mensko (dzisiejszy Mińsk Mazowiecki.
Za rzeką rozpościerają się łąki kośne, często częściowo podmokłe. Nic dziwnego, że ten upodobały sobie bociany białe. Zresztą nie tylko one. Przechadzają się tędy też żurawie, a czasem także czaple białe.
Wbrew pozorom żaby nie są głównym pokarmem boćków. W zasadzie zjadane są tylko z braku innego pokarmu czyli na przedwiośniu gdy owady i gryzonie, które głownie znajdują się w bocianim menu są jeszcze nieliczne.
Z bocianami związanych jest wiele baśni, przesądów i wierzeń. A wmawianie dzieciom, że przynoszą je bociany ma swoje uzasadnienie. Dawniej młodzież na wsi mało miała okazji do spotkań. Spotykano się przy żniwach, bo gospodarze zwykli sobie pomagać. Praca do wieczora, a często nawet nocowanie w polu po 9 miesiącach – czyli właśnie wtedy gdy bociany wracają, owocowało niespodziewanym pojawieniem się dzieci. Trzeba więc to było jakoś wytłumaczyć.
Mówiąc o bocianach należy zaznaczyć, że niestety ludzie są przyczyną wielu nieszczęść tych ptaków. Ogromną krzywdę wyrządzić mogą ptakom sznurki od snopowiązałek zostawiane przez rolników na polach. Przynoszone do gniazd przez dorosłe ptaki oplątują nogi piskląt powodując martwicę części kończyny. Taki ptak skazany jest na powolną śmierć. Dlatego też jeśli ktoś znajdzie na łące takie sznurek najlepiej niech schowa go do kieszeni. Może uratuje dzięki temu jakiegoś boćka.
Fot. Wioletta Natkańska
Fot. Wioletta Natkańska
Kiedyś, już latem spotkałam na tych łąkach bociani sejmik. Ptaków była ponad setka. Widok niesamowity, który aż się prosi o zdjęcie. Ale jak to w takich sytuacjach bywa dała o sobie znać złośliwość przedmiotów martwych – baterie w aparacie dokonały swego żywota i po bocianim zlocie zostało tylko wspomnienie…
Przystanek 7:
Czajki
W drodze powrotnej, na podmokłych łąkach i wśród wilgotnych, zaoranych pól spotykamy czajkę, która tokuje wśród terenów lęgowych wykonując niesamowite ewolucje. Nagłe zwroty, fikołki i furkotanie skrzydeł robią wrażenie zarówno na samicach czajki, jak i większości drapieżników. W przypadku czajki trudno mówić o śpiewie. Jękliwe zawołania wydawane przede wszystkim w trakcie lotu nabierają animuszu w trakcie efektownych lotów tokowych.
Czajka jest wielkości gołębia. Zielono mieniące się upierzenie i czub są jej znakiem rozpoznawczym. Jest kolejnym symbolem nadchodzącej wiosny, gdyż przylatuje do kraju jako jeden z pierwszych gatunków ptaków. Również jako pierwszy zaczyna od nas odlatywać, gdyż rozpoczyna swoją wędrówkę już w czerwcu.
Wioletta Natkańska