„…Próżna i szkodliwa na człowieka zmowa.
Prawda, my go karmimy, ale on nas chowa.
Niech więc tak będzie, jak było od wieka:
Człowiek dla pszczoły, pszczoła dla człowieka…”.
(Ignacy Krasicki –fragment)
Wydawać by się mogło, że ten trudny zawód od zarania dziejów był domeną mężczyzn, a jednak najstarsze malowidło naskalne , w jednej z jaskiń Hiszpanii, którego wiek szacowany jest na 15-20 tysięcy lat przedstawia kobietę, która podbiera pszczołom z dziupli miód.
Pszczoły fascynowały ludzi także w starożytności. Są obecne we wszystkich religiach i mitologiach świata. W starożytnym Egipcie oddawano im cześć , jako potomstwu boskiego byka Apisa chociaż były eksploatowane gospodarczo, bo podbierano od nich miód i wosk.
Najpotężniejsze umysły w dziejach ludzkości też się ku nim skłaniały filozofowie (Platon i Arystoteles), poeci (Wergiliusz, Homer), a także wielcy wodzowie jak Napoleon Bonaparte, który herb Francji złote lilie Burbonów zastąpił złotą pszczołą jako symbol Cesarstwa.
Mało kto wie, że Marszałek Polski Józef Piłsudski również był pszczelarzem i przy swoim dworku w Sulejówku posiadał i prowadził małą amatorską pasiekę. Także swoim córkom Wandzie i Jadwidze w miejsce bajek snuł opowieści z życia rodziny pszczelej.
Nawet pszczelarze nie wiedzą zapewne, że mogą mieć powód do dumy bowiem ludzie naprawdę odważni i nietuzinkowi , jak dla przykładu pierwsi zdobywcy największego szczytu świata Mount Everest(u) to ich koledzy po fachu.
Także tradycyjnym zajęciem Słowian było pszczelarstwo. Wspomina o tym Gal Anonim, Wincenty Kadłubek i Jan Długosz. Ranga pszczelarstwa była tak wielka, że Joachim Lelewel – wielki IX wieczny historyk w swoim dziele HISTORIA POLSKI jeden z tomów poświęcił wyłącznie bartnictwu i pszczelarstwu.
Także w Piśmie Świętym wiele wersetów skłania się ku pszczołom i produktom pszczelim, które są symbolem szczęścia i dobrobytu. Ziemia obiecana dla narodu wybranego to kraina miodem i mlekiem płynąca. W identyczny sposób państwo Mieszka I-go określił Ibrahim ibn Jakub podróżnik i kupiec z Kalifatu Kordobańskiego (dzisiejsza Hiszpania).
Jednakże na dzień dzisiejszy pomimo potężnej wspaniałej tradycji i głębokich korzeni pszczelarstwo nie jest już tak popularne i powszechne . kurczy się liczba pasiek, a struktura wiekowa pszczelarzy pozostawia wiele do życzenia. Najczęściej jest to domena ludzi starszych, emerytów którzy pracę przy pszczołach traktują jako relaks. Znakomita większość pasiek to pasieki amatorskie, kilkunastopniowe. Pszczelarzy Zawodowych z biznesowym podejściem, dla których pszczoły są jedynym źródłem utrzymania jest w skali kraju kilkuset, choć prosperują całkiem nieźle.
Warto byłoby przywrócić należytą rangę i dawną świetność temu zawodowi, bo pszczoły są gwarancją bioróżnorodności i podstawowym ogniwem dającym człowiekowi szansę przetrwania na Ziemi.
Dlatego postaramy się przedstawić państwu to wszystko czego na co dzień nie dostrzegamy i nie doceniamy:
– tajemnice życia pszczół
– bogactwo i walory produktów pszczelich
– zalety i dobrodziejstwa Apiterapii
– harmonię w rodzinie pszczelej, która mogłaby służyć za wzór do naśladownictwa przez współczesne skonfliktowane społeczeństwa.
Moja samodzielna przygoda z pszczelarstwem rozpoczęła się kilkanaście lat temu.
„….Ojciec umarł w styczniu ..z uśmiechem. Późno w nocy pomimo mrozu i śniegu wsiadłam do samochodu i pojechałam do pasieki. Jak tradycja nakazuje, każdej rodzinie powiedziałam, że odszedł i że teraz ja będę z nimi. Panowała porażająca cisza, gwiazdy świeciły pełnym blaskiem i niebo było tak piękne, że oparta o pień starej jabłoni nie mogłam się oprzeć wrażeniu, jak narasta we mnie miłość do tego miejsca i do tego co po nim zostało….Nie mogłam zrozumieć, dlaczego, choć kochałam go , jak nikogo na świecie , smutek, ból i żal…powoli zamieniają się w spokój i pewność, że wcale go nie straciłam. W chwili śmierci zapytałam go o coś….Nie mógł już mówić, ale skinął głową, a ja zrozumiałam, co chciał mi powiedzieć. To dziwne, ale do dzisiaj , jeśli schylona nad ulem nie bardzo wiem jak sobie poradzić….zadaję sobie pytanie …i odpowiedź nasuwa się sama. Może dlatego, że wpoił mi zasadę, że przy ulu trzeba myśleć. Skończył się czas stereotypowych zachowań i prostych rozwiązań nie tylko w sferze codziennego życia ale także w pasiece. Dlatego kilka lat później wraz grupą podobnych sobie pasjonatów założyłam Stowarzyszenie Pszczelarzy Polskich „POLANKA”, któremu nikt nie dawał żadnych szans i perspektyw, a które na dzień dzisiejszy jest jedną z czterech organizacji o charakterze ogólnokrajowym i w zgodzie z tym co zapisaliśmy w Statucie stara się między innymi o popularyzowanie polskiego miodu i innych produktów pszczelich wśród społeczeństwa.
Miałam okazję być w miniony weekend na dniach otwartych w Firmie „Łysoń”, która jest czołowym producentem sprzętu pszczelarskiego nie tylko na rynek krajowy i tam z zadumą wysłuchałam gorzkich słów prof. Czarneckiego, który skonstatował, że niedługo miarą człowieczeństwa będą niestety szpitale, bo nikomu nie zależy na tym na czym zależeć powinno to znaczy na profilaktyce i ochronie tego czego gwarantem jest bioróżnorodność. W pogoni za zyskiem wielkie koncerny farmaceutyczne zasypują nas medykamentami coraz to nowszej generacji , a ludzie dają się ponieść fali medialnych sensacji zamiast zadbać przede wszystkim o to co ich dotyczy ich i ich najbliższych.
Tak naprawdę powinniśmy także zadbać o wzrost świadomości konsumenta w miejsce nachalnej reklamy. My Polacy mamy duże szanse skorzystać jeszcze z dobrodziejstw tego co daje nam natura nie do końca zatruta chemią, bo nasze rolnictwo było zbyt biedne aby nadążyć za resztą Europy. Wykorzystajmy do tego także rodzime produkty z ula , które są gwarancją zdrowia, a ich niewątpliwe walory nie uległy degradacji na przestrzeni wieków.
Pszczoły są najogólniej szacując tysiąc razy starsze od rodzaju ludzkiego. Nie możemy dopuścić do ich zagłady bowiem musimy sobie uświadomić, że bez nich nie poradzimy sobie na ziemi .
Pszczelarz…to nie byle kto 🙂
To…nieprzewidywalne, ale jeśli dasz się ponieść marzeniom będziesz zniewolony…, jak nigdy dotąd. Pszczoły mają to do siebie, że fascynują i stwarzają namiastkę szczęścia. Obcując z nimi stajesz się kimś lepszym…niż dotychczas. Czujesz podziw…i respekt. Pomału nabierasz przekonania, że też jesteś kimś wyjątkowym, ponieważ nie wiadomo dlaczego z benedyktyńską cierpliwością znosisz wiele trudów i dotkliwych razów, przekonany, że jesteś równie użyteczny…i niezastąpiony. Świat, dzięki tej wzajemnej adoracji, odsłania przed Tobą to…czego nie dostrzegałeś dotychczas. Uświadamiasz sobie, że otacza Cię piękno przyrody..i że coraz więcej tajemnic ona przed Tobą odsłania. Paleta barw i zapachów wyostrza Twoje zmysły, a samotność daje pewność, że wszystko co staje się Twoim udziałem, w tym misterium, zawdzięczasz własnej pracy..i ona czyni Cie bardziej szlachetnym i…doskonałym.
Tyle teoretycznych rozważań . Praktycznie musisz poruszać się w takim samym tempie, jakie nadają Twoje skrzydlate przyjaciółki i nie masz czasu na zawracanie sobie głowy sprawami przyziemnymi, bo wiadomo, że cele , które Ci przyświecają mają większą wagę i rzutują na losy świata. W wolnych chwilach starasz się podzielić swoim emocjami z kim się tylko da i z osłupieniem uświadamiasz sobie
jak daleko masz do ideału, co sprowadza Cię do parteru. W taki oto prosty sposób osiągasz wewnętrzną równowagę i poczucie harmonii, a także wyższy poziom świadomości….co pozwala z humorem stawiać opór szarej rzeczywistości…”
Prezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Polskich „POLANKA” Elżbieta Kowalczyk
tekst – Henryk Wietrzyński
Witam czytelników strony Kurier Skruda oraz użytkowników obiektu Swobodna Przestrzeń.
Do Cisia ul.Lazurowa 1 trafiłem kilka lat temu z okazji wykonania sauny i łaźni. Od początku urzekła mnie atmosfera w obiekcie – ciepła , rodzinna niemalże. Współpraca układała się wzorowo, dobrnęliśmy szczęśliwie do końca i jak na razie wszystko działa OK.
Szef był otwarty na inne propozycje działania w obiekcie co zaowocowało koncertem gongów, prelekcją na temat odżywiania oraz próbą otwarcia /nieudaną/ gabinetu zdrowia.
Umożliwił pisanie na stronie na temat zdrowia.
Potem trochę przycichło ze współpracą, ale bywałem przy okazji w obiekcie bo fajnie się rozmawiało i ta atmosfera…
Podczas spotkań i serwisów saun Artur prosił kilka razy o napisanie coś o saunie dla jego klientów, aby bardziej świadomie jej używali.
Jakoś byłem zagoniony /ta walka o byt/ i tak się zeszło aż do teraz.
Obecnie jestem na rencie, firma zamknięta, trochę spokoju, więc nareszcie mam czas wywiązać się z obietnicy.
Ponieważ mam wnuki wiem, że obecnie jest pora przerzedzonej obecności w szkole z uwagi na przejściową porę roku i naturalną skłonność do przeziębień.
Z racji że zajmuję się zdrowiem od ok. 10-ciu lat i sporo wiem na ten temat postanowiłem zacząć od zaproponowania państwu prostego i na ogół znanego, naturalnego sposobu zwiększenia odporności u dzieci oraz dorosłych – mianowicie od miodu.
Bywając w Witoszynie , gdzie jest lekarz leczący pszczołami i produktami pszczelarskimi dość sporo dowiedziałem się o miodzie.
Mimo że sam kiedyś miałem kilka lat ule i coś musiałem o nich wiedzieć , na wykładzie pszczelarza z kilkudziesięcioletnią praktyką dowiedziałem się wręcz rewelacji.
Napiszę o tym następnym razem, żeby nie był opis-tasiemiec , natomiast teraz namawiam was do przeczytania przesłanego Arturowi tekstu oraz spróbowania miodu, który mu odstąpiłem z własnych zapasów.
Przy okazji proszę o zamieszczenie przesłanych załączników, dokumentujących jakość miodu oraz kwalifikacje pszczelarki, od której pochodzi /bo jest to kobieta , Ela Kowalczyk/.
Znam ją osobiście i polecam. Jest osobą pogodną i uśmiechniętą, sympatyczną i mam całkowite zaufanie do jej miodu. Tym bardziej, że w kryzysie kupiliśmy miód w sklepie i różnica smakowa była wyczuwalna natychmiast.
Miody z dodatkiem miodu z poza UE są z dodatkiem takowego w znacznej części , i jak mówi Ela są miodami nieodparowanymi i niedojrzałymi. Zresztą spróbujcie sami i wypróbujcie na waszych pociechach. Łyżka dobrego miodu codziennie zamiast słodyczy ze sklepu.
Będę się starał pisać w miarę regularnie, poruszając tematy zdrowotne i szerząc ,,kaganek oświaty ” zdrowotnej.
Potwierdzam, moi dziadkowie Jan i Anna Papis z d. Woźnica w Wielgolesie mieli małą pasiekę , pamiętam z dzieciństwa jeszcze kilka uli w ogródku babci Anny Papis (1882 -1968) i. Mama opowiadała nam o procesie pozyskiwania miodu z tych uli właśnie.
Warto przypomniec, ze pszczelarstwo bylo propagowane i organizowane w okolicy przez Kolko Rolnicze w Debe Wielkiem, zalozone przez ks Stanislawa Zarebe, proboszcza parafii Debe Wielkie, juz w 1913r. Kolko nalezalo do Okregowego Towarzystwa Kolek Rolniczych w Minsku Maz. Czolowymi dzialaczami tego Kolka byli: inz.hr M. Starzenski-wlasciciel dworku w Rudzie, ks Lebioda- kolejny proboszcz, inz. Wladyslw Tabiszewski i jego brat inz.Kazimierz Tabiszewski- wlasciciele dworku w Debem, Napoleon Kosinski i Edwarda Kurkowska- wlasciciele dworku w Aleksandrowce, Stanislaw Malesa- pierwszy v-ce prezes, syn Franciszka Malesy-budowniczego kosciola i czlonka Komitetu i wielu innych.
Juz znacznie wczesniej, duze gospodarstwo ogrodnicze, sadownicze i pszczelarskie bylo prowadzone w majatku Brzeziny ( tzw. Renin lub Reginow) przez Ignacego Malinowskiego- b.pulkownika b.Wojsk Polskich( Krolestwa Polskiego) zm w1859 I pochowanego w Dlugiej Koscielnej, jego synow i przez kolejnego wlasciciela tego majatku- slawnego pozytywiste Aleksandra Swietochowskiego.
Wyklady nt pszczelarstwa i szkolenie praktyczne, prowadzili, w latach 1918-1939, instruktorzy zatrudniani przez OTKR w Minsku Maz. W tym okresie powstalo wiele pasiek, ktore dzialaly przez wiele lat( do lat siedemdziesiatych) a czesc przetrwalz do dzisiaj, po smierci ich zalozycieli.