Opowieść rzeka. Część V – CISIE
Autor: kurierSkruda, dn. 17 lutego 2015
Zdjecie z książki "Halinów dawniej Skruda"

Na podstawie indeksu osobowego w Matriucularum Regni Poloniae Summaria ustalono, że:

W dokumentach pojawia się postać Anny Cazub, prawdopodobnie córki lub wdowy po Cazubie z 1527 r. W 1558 r. źródło wymienia ją jako żonę Stanisława Jeżewskiego pisarza ziemi warszawskiej, którego dotyczył dokument wystawiony 30 grudnia 1558 r. w Piotrkowie:
,,Zygmunt August król polski, z okazji budowy mostu na rzece Wiśle pod Warszawą oraz wobec rezygnacji Stanisława Jeżewskiego pisarza ziemskiego warszawskiego i jego żony Anny na rzecz króla z przewozu na Wiśle [oprócz innych wynagrodzeń] nadaje Jeżewskiemu (…) 40 włók lasu zwanego Cisie w pobliżu Dobrej Woli, Duchnowa i Skrudy”

Tak więc datę powstania miejscowości Cisie można określić na post 1527 ante 1558.
(Jeżewski Stanisław (zmarły po 1581) syn Jerzego, kasztelana warszawskiego; pisarz ziemi warszawskiej 1548-1577; referendarz królewski 1558, dzierżawca przewozu warszawskiego 1557-1558),

Około roku 1797 r. Franciszek Bittermann – Gorzkowski, syn drobnego warmińskiego szlachcica, który czasie insurekcji brał udział w obronie Warszawy, a następnie przedarł się do Torunia, aby rozniecić powstanie na Warmii i Pomorzu, po upadku insurekcji zajął się pracami pomiarowymi w dobrach Cisie, należących do Feliksa Zaleskiego. Feliks Zaleski i dwór w Cisiu opisany został  we wspomnieniach Leona Dembowskiego wydanych w roku 1898 w Petersburgu.

Leon Dembowski (źródło: wikipedia) herbu Jelita (ur. 16 października 1789 roku w Puławach – zm. 11 stycznia 1878) – polski polityk, kierownik wydziałów spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i wojennego w Rządzie Tymczasowym w Królestwie Polskim w 1815 roku, minister skarbu Rządu Narodowego Królestwa Polskiego w czasie powstania listopadowego, zaufany współpracownik księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Dembowski pochodził z zamożnej polskiej rodziny ziemiańskiej herbu Jelita, szeroko skoligaconej ze sferami arystokratycznymi. Jego rodzicami byli Józef i Konstancja z Narbuttów. Ojciec był właścicielem majątków Harmaki i Hałuzińce, rotmistrzem kawalerii narodowej i kawalerem orderu św. Stanisława. Leon Dembowski organizował Gwardię Narodową oraz rezerwową dywizję departamentu lubelskiego w wojnie 1812 r. W 1815 został członkiem Rządu Tymczasowego. W Królestwie Polskim był posłem na sejm w 1820 i 1830 r. W 1830 r. został mianowany senatorem z tytułem kasztelana. W czasie powstania listopadowego był członkiem Rady Administracyjnej. Należał do grona polityków przeciwnych walce z Rosją.
W  1861-1867 piastował urząd członka Rady Stanu Królestwa Polskiego (jak i dyrektora Komisji Rządowej Sprawiedliwości). Potem był jeszcze prezesem Najwyższej Komisji Edukacyjnej. Odznaczony Orderem Świętego Stanisława II klasy z nadania Aleksandra I Romanowa. Był właścicielem majątków Bronice i Drzewice, które przynosiły mu dość spore dochody. Z małżeństwa z Julią z Korwin Kochanowskich przyszedł na świat Edward. Z drugą żoną, Seweryną z Chłędowskich (siostrą jego synowej) miał syna Henryka oraz dwie córki – Jadwigę i Marię.
Pochowany został na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie w kwaterze numer 12. Pozostawił po sobie obszerne pamiętniki, stanowiące cenne źródło wiedzy o jego czasach.

Pamiętnik  Leona Dembowskiego wrzesień 1807 rok:

„…Mój ojciec dowiedział się, że król saski postanowił wysłać do Paryża deputaoyę, złożoną ze Stanisława Potockiego, Bielińskiego i Działyńskiego, aby ona wyjednała u Napoleona, żeby przejęte przezeń sumy bajońskie nie były od razu egzekwowane, ale podzielone na raty. Po odbytej z księciem feldmarszałkiem i panem Ignacym Potockim naradzie,
stanęło na tem, abym swoim kosztem przy boku Stanisława Potockiego tę podróż dla rozejrzenia się po świecie odbył. Udzielono mi potrzebne fundusze, a ks. feldmarszałek zaopatrzył mnie w, listy rekomendacyjne i przez kilka godzin codziennie objaśniał, co i gdzie mam oglądać. Jednej rzeczy tylko brakowało – paszportu. Okoliczność ta jednak mnie nie
przestraszała’ i postanowiłem, jak wszyscy do legionów się wybierający, drogę odbyć na Ryki, Żelechów, Parysów, Siennicę, Rudę, do wsi Cisia, w okolicy Okuniewa  wśród lasów położonej. W wiosce tej mieszkał Zaleski, człowiek niezmiernej poczciwości, Nemrod niezmordowany i wielki Napoleona wielbiciel. On to, byle tylko armii żołnierza przysporzyć, całą młodzież przez kordon austryacki przemycał. Wioska Cisie wśród sapów, piasków, błot i lasów położona, miała domek szczupły, tak jak wszystkie prawie u ówczesnej szlachty uboższej stawiano. Po jednej stronie sieni wielka izba i alkierz: to mieszkanie dziedzica; po drugiej izba czeladna i kuchnia. W pańskiej połowie przy drzwiach krzyż, a pod nim przybite naczynie ze święconą woda. Z jednej strony drzwi ogromny kanciasty komin, a obok piec olbrzymi z ławami dokoła, z drugiej szata kredensowa. Na środku stół okrągły dywanem przykryty, pod oknem stolik z regestrami gospodarskimi i kalendarzami, dalej kanapa i przy ścianach porozstawiane krzesła. Alkierz służył za sypialnię i schronienie dla żony i dzieci. W domach takich żadnego przepychu, stołki twarde i ciasnota ogromna, ale gościa otaczano takiem wylaniem serca, służbę jego i konie tak karmiono obficie, że lepiej tu było, aniżeli w złoconych pańskich komnatach. Pan Zaleski nigdy innego nie przywdziewał stroju jak kurtę zieloną, spięta rzemiennym pasem, szaraczkowe szarawary i buty jachtowe. Za pasem tkwił nieodstępny batożek, za pomocą którego utrzymywał porządek w licznych swoich sferach. Stada psów całe zalegały wazki, gospodarskimi budynkami obstawiony dziedziniec, a Ogary, charty, gończe, wyżły, pijawki, wszystkie słowem rasy miały tu swoich przedstawicieli. Na ścianach domu rozmaite myśliwskie trofea porozpinane: sępy, orły, jastrzębie, rarogi, jelenie rogi, kły dzicze i łby wilcze. Na kominie ciągły ogień i to nie z drobnych polanek, ale kłód całych, szczęściem że mokrych. Szlachcica tego zupełnie nie znałem, ale miałem do niego polecające listy i szczęśliwym trafem zastałem go w domu. Listy przeczytał i zaraz mnie jak starego przyjaciela serdecznie naciskał. Dobrze – rzekł – będziemy w Warszawie, ale mi trzeba jutrzejszy dzień przeczekać, żeby się dowiedzieć kto na komorze, kto na straży wojskowej? – Ale – dodał – więc waść nie do wojska, jak widzę, cóż więc poczniesz, skoro ci wrócić wypadnie? Nad trudnością tą nie myślałem dotąd, co prawda, i zresztą, zapewniłem go, że mam pewność, iż do Paryża pojadę. Co tam pewność? – przerwał mi – jak będziesz w Paryżu, to dopiero będzie pewność. Słyszałem i ja, że król jest w Warszawie i deputacyę wysłać zamierza, ale hr. Neuperg mówił mi wczoraj, że Napoleon jakoby w hiszpańskie sprawy mieszać się zaczyna, może więc ci panowie nie do Paryżu, ale do Madrytu pojadą. Na uwagi to straciłem trochę fantazyę i p. Zaleski tak  sprawę zadecydował: Pojutrze pojedziesz ze mną, do Warszawy. Konie, rzeczy, służących tutaj zostawisz i jeśli na pewno się dowiesz, że JW. Potocki wyjeżdża, to ci rzeczy odeślą. Jeżeli nie, wrócisz ze mną nazad. Stosownie do tego programu stanęliśmy w dniu oznaczonym w Warszawie około jedenastej rano. Nie tracąc ani chwili czasu, przebrałem się i do Potockiego pobiegłem. Ten listy przeczytał i zaraz zapytał:
A paszport masz? Opowiedziałem mu w jaki sposób do Warszawy się dostałem….”

 

 

Na podstawie dwóch dokumentów znajdujących się w Archiwum Akt Dawnych z roku 1836, możemy stwierdzić, że dobra wsi Cisie w okolicach lat 1830 – 1837, podzielone były pomiędzy Michała Żukowskiego (1) i Ignacego Jakuba Malinowskiego (2).

1. Według akt Sprawy allewiacyjnej (9 lipca 1836 sygn 282.) z rekursu [Michała] Żukowskiego, właściciela dóbr Cisie, klęską wojny r. 1831 uszkodzonych.

Michał Żukowski herbu Prus III. Urodzony około 1730r. Michał Żukowski ożenił się z Marianną Łubą (około 1770 roku.

Dzieci:

Franciszka Żukowska (1796 – 1858), wyszła za mąż za Teofila Karola Hasselquist

Walenty Michał Żukowski (1800), żonaty z Katarzyną Karolską – Tarnowiecką. Ich córka Lucyna Żukowska wyszła za mąż za Franciszka Kostrzewskiego (1826 – 1911) znanego polskiego malarza realistycznego. Z kolei ich syn Stanisław KOSTRZEWSKI (1855-1899) również został sławnym malarzem (uczeń W. Gersona. Studia malarskie kontynuował w akademii monachijskiej i uzupełniał w Paryżu. Brał udział w wystawach warszawskiego TZSP. W opinii współczesnych był wytrawnym rysownikiem i dobrym kolorystą. Malował portrety i pejzaże, wykonywał rysunki do czasopism).

Julianna Żukowska (1801 – 1861), wyszła za mąż za Ignacego Jakuba Malinowskiego herbu Jastrzębiec.

 

Sprawy allewiacje to: (prośby osób prywatnych o ulgi w podatkach i innych ciężarach publicznych wynikłe z przyczyn nadzwyczajnych), stanowią najliczniejszą grupę wśród rozpatrywanych spraw przez Ogólne Zebranie. Były one uzasadniane nadzwyczajnymi wypadkami, jak zniszczenia spowodowane działaniami wojennymi w 1831 r., klęskami żywiołowymi (pożary, powodzie, nieurodzaj). Odwołania były zazwyczaj wnoszone przez KRP i S czy Bank Polski, reprezentujące interesy skarbu państwa przeciwko orzeczeniom w tej mierze władz gubernialnych (Sąd Administracyjny danej guberni);

Niektóre źródła informują błędnie, że Mikołaj Żukowski to właściwie Mikołaj Stefanowicz Żukowski –  Tajny Radca Carskiej Rosji, członek Rządu Tymczasowego i II Rady Stanu Królestwa Polskiego, osoba o wielkim znaczeniu dla carskiej dyplomacji, w praktyce, a również i dla carskiej Ochrany. „Postać enigmatyczna, a być może tak na eminencję ówczesnego wywiadu przystało”. Żukowski był jednym z doradców dyplomatycznych Iwana Fiodorowicza Paskiewicza, który dowodził wojskami na Zakaukaziu w latach 1826 – 1828, i któremu skutecznie udało się zakończyć temat wojen z perskim Szachem Fathem Alim. Iwan Paskiewicz jako wódz naczelny wojsk rosyjskich w latach 1830 – 1831 stłumił powstanie listopadowe. Jego wojska we wrześniu 1831 wkroczyły do Polski, a on sam został namiestnikiem carskim w Królestwie Polskim. Wraz z nim jak cień zjawił się Michaił Żukowski, pełniąc różne funkcję na przykład – tajnego radcy Cesarstwa Rosyjskiego. Michał Żukowski za swego życia uzyskał szereg prestiżowych odznaczeń i tytułów, między innymi: order Świętego Włodzimierza, order Świętej Anny, perskie odznaczeniem Lwa i Słońca 1 klasy, czy Pruski Krzyż Zasługi.

W Kurierze Warszawskim dnia 13 stycznia 1837 (piątek) wydrukowano wspomnienie o zmarłym 24 grudnia 1836 roku Mikołaju Stefanowiczu Żukowskim.

kurierwarszawski pogrzeb zukowskiego

kurierwarszawski pogrzeb zukowskiego

„ Dnia 24 z. 111. (5 b. m.). przeniósł się do wieczności w roku życia swego 76, urodzony w guberni Połtawskiej, zrodu szlachetnego JW. Michał Stefanowicz Żukowski, Radca tajny Cesarstwa Rosji, orderów Św. Włodzimierza 2, Św Anny 1 kl, i innych C. R. Kawaler, niemniej zagranicznych, iako to: Perskich lwa i słońca l kl, Pruskiego Zasługi. Exportacja ciała odbyła się z mieszkania zmarłego, z domu Lewińskich przy Nowym świecie, na smęntarz nowy Grecko-Rossyjski Kościoła w Woli, z obrzędami religijnemi i świetnością randze i dostojeństwu Jego należącemi. Obżęd pogrzebowy celebrowali JW. JX. Antoni Bisku Gr: Rossyj: Warszaw: otoczony Duchowieństwa orszakiem, i  przy asystencji JO. Księcia Feldmarszałka, Namiestnika Królewskiego, który wraz ze sztabem swoim, i znajdującemi się w Warszawie Jenerałami, Dygnitarzami i Urzędnikami Ces: Królewskiemi szedł za zwłokami zmarłego. Karawan postępował przez Nowy świat, Krakowskie Przedmieście, ulicą Senatorską przez rogatki Wolskie, szli za nim Obywatele, i Publiczność licznie nadzwyczaj zebrana z popędu własnego natchnienia religijnym przejęta uczuciem, a żal powszechny z utraty Meża czci i zasługi, rozciągnął żałobę; na publiczność tę, która Go nawet mało osobiście znała. „Było to mistyczne świadectwo życia prawemu człowiekowi po śmierci, wydanej“  który spokojnie wybierał się do wiecznego życia, jakoby do zamierzonego celu; umarł on, tak jak żył. Widok zwłok szanownych ojca rodziny, to jest: 9ga żyjących dzieci; maiestatyczność religijna obrzędów Kościoła Greckiego, przenosiły myśli ludzkie za granicę żywota, a obraz zbyt tkliwy pozostałej Wdowy z obecnemi Synem i 4ma Córkami w młodocianym wieku, w żalu łzach otrętwiałych, z religijną rezygnacją żegnaiacych Go na zawsze,żegnaiących Go czule krewnych, przyjacioł, domowników i sług, rozrzewniły obecnych do łez, którym się nie oparli i mężni. Zgon prawego obywatela i ojczyzny syna, meża honoru, i zdania niepospolitego, czciciela BOGA i gorliwego 4ch swoich MONARCHÓW przywiązanego poddanego i sługi, wkłada obowiązek na bliżej znających cnoty Jego publiczne i prywatne, podania Publiczności przykładnego i zaszczytnego, różnemi koleiami znaczonego, żywota Jego, do którego własne Jego potoczne przysłowie zastosować można: „tandem bona causa triumphat.“ Pokój cieniom Jego! „

2. Sprawa allewiacyjna (10 sierpnia 1836 sygn 329.) dziedzica i włościan wsi Brzeziny i Cisie [z powodu strat poniesionych w czasie wojny r. 1831] właściciela dóbr Brzezin i Cisia Ignacego Malinowskiego

Ignacy Jakub Malinowski herbu Jastrzębiec, urodzony okolo 1787 roku, syn Michała Malinowskiego i Apolonii Spaszewskiej. Dziedzic dobr Brzeziny i Cisie powiat siennicki. Zmarł 14 września 1859r.

Około roku 1875, Paulina Kowalewska z d. Ostrowska (1846 – 1915) objęła majątek Cisie. Mąż Pauliny – Aleksander, był prawnikiem, ale pracował w Urzędzie Ziemskim. Była to organizacja samorządowa (po 1863 roku), o bardzo szerokich i ambitnych zadaniach. Dlatego nawet niewielki majątek, w pobliżu Warszawy, dodawał splendor w działalności społecznej.
W kronice parafialnej Długa Kościelna, jest wzmianka, że w roku 1877 Paulina Kowalewska, ze stryjem Marcinem Ostrowskim wspólnym sumptem wyremontowali stary, grożący ruiną, kościół. Po śmierci Aleksandra Kowalewskiego, w 1895 r. stary dworek w Cisiu, z niewielką już ilością ziemi, przypadł, córce Annie z Kowalewskich-Soplińskiej.  Ich syn Józef Sopliński przejął dworek, ale już bez zabudowań dworskich w 1928 r.

W roku 1914 – część folwarku kupił od Soplińskich Józef Sarniak. Rodzina Sarniaków mieszka w Cisiu do dziś. W styczniu 2015 zmarł Krzysztof Sarniak (syn Wacława i wnuk Józefa Saraniaka), który do śmierci prowadził największe w Cisiu gospodarstwo. W 1928 roku, Soplińscy sprzedali resztę folwarku, ze starym, modrzewiowym dworkiem, Augustowi Zaleskiemu. Do 1939 roku, Zalescy prowadzili w Cisiu pensjonat – sanatorium.

W Małym Przeglądzie piśmie dzieci i młodzieży redagowanym pod kierownictwem Janusza Korczaka. (Mały Przegląd był cotygodniowym dodatkiem do gazety Nasz Przegląd  w latach 1926–1939). W 255 jego wydaniu znajduje się opis kolonij letnich zorganizowanych w cisieńskim dworze latem 1931 roku. Opis koloni nadesłało do Małego Przeglądu Koło Uczestników Kolonii. Artykuł został wydrukowany 16.09.1931 roku.

 „NASZ DWOREK. Dworek liczy kilka pokoi. Mamy wiele radosnych chwil, nie każdemu by się podobał. W książkach czytamy: „Wśród zieleni drzew stoi biały dworek“ A ja właśnie opisze bronzowy. Idziemy ze stacji po piachu. Z radością witamy parkan. Furtka otwarta. Wchodzimy. Czujemy nareszcie twardy grunt pod nogami. Na dziedzińcu, usypanym żwirem, ławki zapraszają gościnnie by spocząć. Dworek liczy kilka pokoi. Na pierwszem pietrze 3 pokoje: dwa pokoje dla dziewcząt, jeden wychowawczyni. Plagą pokoi górnych były schody. których niejedna z nas padła ofiarą. Idzie sobie dziewczę zadumane lub zakochane, nagle ryms! jak długa. Pokój dziewcząt starszych był miły i jasny. Miałyśmy dwa okna i balkon; ale od balkonu wara, bo, Boże broń zerwie się – i katastrofa gotowa. Parterowe pokoje chłopców,- o tych nie chcę mówić. Weranda była ich chlubą. Druga weranda była także: z niej prowadziły drzwi do pokoju pana kierownika i wychowawcy. Z okna naszego widać było staw, o zachodzie słońca śliczny, oblany purpurą; na nim białe kaczki. Nieraz wstawałam wcześniej, by patrzeć gdy słońce z mgieł leniwie wychodziło. Uśpiony dwór i sad, i kwiaty, i ptaki – nagle wszystko się budzi. Klomby mienią się barwami kwiecia. Wychowawca w białej koszuli z dzwonkiem w ręku obchodzi pokoje ściąga Śpiochów z łóżek. Zaczyna się wesoły dzień. Wieczorem zmęczone kładziemy się spać.- Czasem dziewczynki urządzały bale. Artystki kolonjine pokazywały co umieją. Nocną ciszę przerywał niekiedy odgłos wystrzału. To ogrodnik płoszył złodzieja. którego nęciły piękne owoce. Budziłyśmy się z biciem serca. Jedna niby duch w bieli zamykała okna. To znowu zrywała się burza. Błyskawice oślepiały oczy grzmoty przejmowały grozą. Zdawało się, że noc nie ma końca. Ale nadchodzi ranek  a z nim słońce rozprasza obawy. Chwile spędzone we dworku były, są i będą nam zawsze najmilszem wspomnieniem. Niech żyje!”

Dworek spłonął w 1948 r. – przyczyny nie ustalono.

Wróćmy jeszcze do postaci Franciszka Kostrzewskiego, częstego bywalca w cisieńskim dworze. Ten uznany malarz zasłyną realistycznymi obrazami ówczesnej Polski. Warto przyjrzeć się jego twórczości, może odnajdziemy w niej inne prezentacje naszej okolicy.

Franciszek Kostrzewski. źródło: http://culture.pl/pl/tworca/franciszek-kostrzewski

Malarz, rysownik, ilustrator i karykaturzysta związany z warszawskim środowiskiem artystycznym. Urodził się 19 kwietnia 1826 w Warszawie, zmarł tamże 30 września 1911.

Dzieciństwo spędził na wsi w Sandomierskiem. Po ukończeniu Szkoły Obwodowej w Warszawie krótko pracował jako aplikant kancelarii w fabryce Sztumfa w Ostrowcu. W latach 1844-49 kształcił się w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie pod kierunkiem Chrystiana Breslauera, Aleksandra Kokulara, Rafała Hadziewicza, Marcina Zaleskiego i Jana Feliksa Piwarskiego, który wywarł największy wpływ na jego młodzieńczą twórczość. W okresie studiów zaprzyjaźnił się m.in. z Wojciechem Gersonem, Józefem Brodowskim, Ignacym Gierdziejewskim, Henrykiem Pillatim.

Jeszcze w kilka lat po ukończeniu nauki ci młodzi malarze utrzymywali bliskie kontakty i podejmowali wspólne działania, tworząc pierwszą na gruncie warszawskim cyganerię artystyczną. Poszukując świeżych wrażeń i nowych motywów malarskich przede wszystkim w dziedzinie pejzażu i tematyki rodzajowej, wspólnie prowadzili studia plenerowe w okolicach Warszawy, podejmowali wakacyjne wędrówki po kraju, które miały służyć poznawaniu ziemi ojczystej, utrwalaniu w rysunku lub akwareli najpiękniejszych widoków, zabytków dawnej architektury, lokalnych typów budownictwa, ludowego stroju i obyczaju różnych regionów Polski.

Rolę ich mecenasa i inspiratora wielu poczynań artystycznych pełnił Marcin Olszyński, warszawski fotograf i rysownik-amator. Do siedmiu albumów Olszyńskiego Kostrzewski wykonał (w latach 1850-60) ponad dwieście akwarel i rysunków, ukazujących scenki obyczajowe z życia Warszawy oraz z podróży po kraju, portrety i karykatury przyjaciół. W tym okresie utrzymywał się głównie z malowania szyldów sklepowych i udzielania lekcji rysunku (uczył m.in. Marcina Olszyńskiego, a nieco później Józefa Szermentowskiego).

Lata 1849-51 spędził w Kielcach, zaproszony przez marszałka powiatu kieleckiego, znanego kolekcjonera Tomasza Zielińskiego. Kopiując obrazy w jego galerii (m.in. na zamówienie okolicznego ziemiaństwa), przyswoił sobie cechy stylistyczne siedemnastowiecznego malarstwa holenderskiego. Po powrocie do Warszawy nadal pracował jako nauczyciel rysunków, głównie w domach arystokratycznych, a od 1868 w Szkole Rysunku i Malarstwa Marii Łubieńskiej.

W latach 1852-53 na zamówienie Towarzystwa Żeglugi Parowej wykonał kilka obrazów na blasze przeznaczonych do dekoracji statków pasażerskich kursujących po Wiśle. Obdarzony bystrym dowcipem, ogromnym urokiem osobistym i towarzyskim talentem, wkrótce stał się ulubieńcem stolicy, nawiązał też liczne przyjaźnie w sferach warszawskiej inteligencji oraz arystokracji. Wiele czasu spędzał na prowincji, serdecznie zapraszany i goszczony przez szlachtę i ziemiaństwo, bywał m.in. u Sułkowskich w Rydzynie, Chłapowskich w Turwi, Kościelskich w Karczynie i Horodyskich w Mołodiatyczach.

Istotne znaczenie dla rozwoju twórczości Kostrzewskiego miała kilkumiesięczna podróż (w 1856) do Drezna, Berlina, Wiednia, Brukseli i Paryża, podczas której pogłębił swoją znajomość dzieł tzw. małych mistrzów holenderskich, a także zapoznał się z malarstwem pejzażowo-rodzajowym barbizończyków (szczególnie zainteresowały go dzieła Constanta Troyona).

W latach 1858-59 był współredaktorem satyrycznego pisma „Wolne Żarty”, a w okresie 1859-1911 współpracował jako rysownik z „Tygodnikiem Ilustrowanym”. Jego rysunki pojawiały się też w wielu czasopismach literackich i satyrycznych, m.in. w „Biesiadzie Literackiej” (w latach 1894-1905), „Kłosach” (1865-90), „Kolcach” (1874-1910), „Kurierze Świątecznym” (1883-1911), „Wędrowcu” (1869-1905).

Ilustrował ponadto wiele utworów literackich, m.in.: „Lirnika wioskowego” (1857) W. Syrokomli, Wioskę (1859) J.I. Kraszewskiego, „Nową Lirenkę” (1859) T. Lenartowicza, „Powiastki polskie” (1860) F. Skarbka, „Ramoty i Ramotki” (1873) A. Wilkońskiego, „Klechdy” (wyd. III, 1876) K.W. Wójcickiego. Prace Kostrzewskiego były prezentowane m.in. w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie (w latach 1854-96) i Lwowie (1874, 1890, 1894), w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie (w latach 1860-1911), w warszawskim Salonie Ungra (1880), Salonie Aleksandra Krywulta (1881-1906), Salonie Artystycznym (1889-1903) i Salonie Stefana Kulikowskiego (1907, 1908).

Kostrzewski należał do grona młodych warszawskich malarzy (pierwszych absolwentów Szkoły Sztuk Pięknych z lat ok. 1849-51), którzy w swojej twórczości świadomie dążyli do przełamania wywodzącej się ze sztuki biedermeieru, idealistyczno-nastrojowej konwencji malarstwa pejzażowego i rodzajowego w imię poszukiwania realnej prawdy oraz włączenia sztuki w wartki nurt bieżącego życia. Pod wpływem studiów plenerowych, umożliwiających bezpośredni kontakt ze zmieniającą się wciąż przyrodą, zaczęli przyjmować za podstawę swej kompozycji układ świetlny i barwny dostrzeżony w naturze w miejsce tradycyjnego, konwencjonalnego rozkładania w obrazie partii światła i cienia, wzajemnego równoważenia form i akcentów kolorystycznych. Ważnym doświadczeniem w rozwoju talentu Kostrzewskiego była praca (wspólnie z Gersonem i Pillatim) nad cyklem obrazów zamówionych przez Towarzystwo Żeglugi Parowej (łącznie wykonał siedem kompozycji, obecnie w większości zaginionych). Do tej serii należał również obraz „Cyrk na Saskiej Kępie” (1852), ukazujący scenę z codziennego życia warszawskich mieszczan, którzy tworzą tu świetnie podpatrzony tłum widzów oglądających przedstawienie w typie włoskiej commedia dell’ arte. Partia pejzażowa doskonale oddaje malowniczość i podmiejski naówczas charakter Saskiej Kępy. Ta młodzieńcza kompozycja, namalowana lekko, bez nadmiernej drobiazgowości szczegółu, natomiast ze świetnym wyczuciem koloru i światła, należy do najlepszych, najbardziej samodzielnych prac w niezbyt obfitej spuściźnie malarskiej Kostrzewskiego. Tworzą ją przede wszystkim rozgrywające się w plenerze sceny rodzajowe z życia wsi i małych miasteczek, o rozbudowanej, ujętej narracyjnie anegdocie („Z grzybobrania”, 1862; „Odpust na wsi„, 1866; „Przed plebanią”, 1869; „Brama trynitarska w Lublinie”, 1879). Początkowo nawiązywał w nich do dzieł szczególnie cenionego nauczyciela – Jana Feliksa Piwarskiego. Świadczy o tym często stosowany przez Kostrzewskiego układ kompozycji rozbitej na wiele nie powiązanych wspólną akcją epizodów, a także charakterystyczny typ postaci o krępych, przysadzistych proporcjach oraz troska artysty o oddanie specyfiki barwnych ludowych strojów. Niewielkie sylwetki bohaterów tych scen są przedstawione z dużym autentyzmem w oddaniu zróżnicowanych ruchów, póz i gestów. Ich ekspresja przybiera na sile w takich obrazach, jak „Pożar miasteczka” (1868), ukazujących dramatyczne chwile walki ludzi z żywiołem natury. Z ogromną wrażliwością i prostotą Kostrzewski potrafił oddać urodę polskiego krajobrazu – rozległych pól, zakątków leśnych, łąk z charakterystycznymi grupami wyniosłych drzew, piaszczystych dróg, drewnianych kościółków, przydrożnych kapliczek i wiejskich chat („Burza”, 1853; „Pożar wsi”, 1862; „Cyganka wróżąca”, 1863; „Polowanie na dzika”, 1857; „Kamieniarz i żyd na polnej drodze”). Koloryt jego obrazów najczęściej utrzymany jest w gamie ciepłych, złocistych brązów (zapewne pod wpływem malarstwa holenderskiego), wzbogaconej tonami nasyconej zieleni w partiach pejzażowych oraz drobnymi akcentami jasnych, żywych barw w strojach postaci.

Kostrzewski, podobnie jak jego koledzy z kręgu warszawskiej cyganerii, podczas młodzieńczych pieszych wędrówek po kraju miał okazję poznać prawdziwe, nie idealizowane przez poetów i malarzy, życie polskiej wsi, co z czasem zaowocowało w jego twórczości dziełami o wyraźnie zaakcentowanej krytyce stosunków społecznych („Chłopi w karczmie”, 1854). Malując chłopów we wnętrzu brudnej, zadymionej karczmy, świadomie stawiał przed oczyma widza konkretny problem społeczny – szerzącego się wśród włościan pijaństwa, uwarunkowanego w dużej mierze ich ubóstwem i ogólnym zacofaniem wsi. W swojej twórczości odwoływał się niekiedy również do tematyki patriotycznej, ze względu na obostrzenia carskiej cenzury nadając tym obrazom pozór malarstwa rodzajowego o ukrytej, metaforycznej wymowie. Do tej grupy dzieł należy m.in. „Powrót powstańca” (1861), wzruszająca scena modlitwy pod przydrożną kapliczką starca wspartego na pielgrzymim kosturze i młodzieńca z ręką na temblaku – postaci symbolizujących kolejne pokolenia Polaków walczących o niepodległość.

Poczynając od lat siedemdziesiątych Kostrzewski coraz mocniej skłaniał się ku działalności ilustratorskiej (którą rozpoczął po 1856), stopniowo rezygnując niemal całkowicie z malarstwa. Był znakomitym rysownikiem, obdarzonym bogatą wyobraźnią, wyostrzonym zmysłem obserwacji i umiejętnością bezbłędnego chwytania komizmu sytuacyjnego. Jego rysunki charakteryzowały się naturalną swobodą kompozycji i lekką, precyzyjnie zróżnicowaną kreską. Jako współpracownik większości czasopism i wielu wydawnictw warszawskich tworzył przede wszystkim karykatury, rysunki obyczajowe i satyryczne z życia stolicy. W początkowym okresie bezkompromisowo krytykował panujące stosunki społeczne, często przeciwstawiając życie miejskiej biedoty – dozorców, służących, śmieciarzy, drobnych handlarzy czy wyrobników – wytwornym rozrywkom i stylowi życia przedstawicieli zamożnych warstw społecznych („Kapitał i praca”, 1870; „Dobrze urodzony… i źle urodzony”, 1870; „Czy będziemy dziś jedli? – Czy będziemy dziś tańczyły?”, 1875). Z czasem w swoich pracach zrezygnował z radykalnego ostrza krytyki, stając się swoistym kronikarzem życia towarzyskiego stolicy. Kompozycje rysunkowe często łączył w cykle tematyczne, np. „Historia jedynaka” lub „Szkice z życia warszawskiego”.

Autor: kurierSkruda
Komentarze do wpisu
  1. Bardzo ciekawy artykuł i b.ważny dla mnie ponieważ historia mojej rodziny związana jest z Cisiem.Mój przodek ozenił się z panna z Cisia a ślub brał w Długiej Kościelnej w 1804roku.Akta z tego roku zagineły,dlatego zwracam się może ktoś wie gdzie są. Pozdrawiam autora

  2. Ignacy Malinowski b pulkownik b Wojsk Polskich, dziedzic majatku w Cisiu i w Brzezinach, zyl lat 76, zm 13.09.1859r.
    Zostal pochowany na cmentarzu w Dlugiej Koscielnej, zachowala sie plyta nagrobna, pieknie odnowiona ok 2006r.
    Zdjecie grobu przed i po odnowieniu oraz notatka, zostaly umieszczone w ksiazce ” Halinow dawniej Skruda”
    autor: p Ewa Dziumak i Maria Raciborska.

Dodaj komentarz